Postanowiłam napisać, bo uważam, że mam Ci wiele do powiedzenia. Mam dopiero 18 lat, ale czuję, chyba pierwszy raz, że moje życie zaczyna należeć do mnie, a nie do Ciebie.
Jestem sama i moje życie jest dla mnie. Wstałam i poszłam wypić kawę, a potem na spacer do lasu. Wiesz, że w kieszeni miałam tylko klucze do mieszkania? Brakowało mi takich prostych rzeczy przez te wszystkie lata.
Wiem, że uważasz, że mnie kochasz i zrobiłabyś dla mnie wszystko, ale ja jestem dopiero na drodze do wybaczenia Ci.
Piszę, że moje życie zaczyna być dla mnie, bo przez te wszystkie lata z Tobą - nie było. I nie zaprzeczysz, bo mam na to jakieś kilka tysięcy dowodów. One cały czas tam są, mamo.
Wiem, że mówiłaś, że byłaś taka dumna jak mnie urodziłaś, że chciałaś się tym podzielić z całym światem. A Twój świat był duży. Ile osób polubiło moje zdjęcie kiedy jeszcze jestem w Twoim brzuchu? To było dla Ciebie coś, taka wiadomość. Uśmiechasz się i pokazujesz zdjęcie z usg. Mogłaś na nim zakończyć. Ale tego nie zrobiłaś.
Dokumentowałaś każdy mój krok. Wiesz, że nienawidzę świata tej durnej aplikacji? Twojego świata. Aplikacji, na której spędziłam nieświadomie ile lat? Całe moje dzieciństwo.
Szkoda, że nie wzięłaś pod uwagę tego, że to nie jest moje. Że to nie mój świat. Że mam prawo do swojego życia, że zasługuję na szacunek i prywatność. Że mogę wybrać inaczej. Że nie jestem Tobą. Że za pieniądze z reklam nie kupię tego, aby moje dzieciństwo należało tylko do nas. Ono przez ciebie należy do każdej z tych obcych osób, które mnie znały i codziennie mnie obserwowały. Które się mną zachwycały. Tworzyłaś content i ja byłam tym contentem.
Pamiętasz tę obcą kobietę, która podeszła do nas podczas zakupów? Zaczęła mnie przytulać i opowiadać, jak uwielbia moje wygłupy przed kamerą. Spytałam Cię wtedy - kim jest ta pani i dlaczego mnie zna? Zaczęłaś się śmiać i znowu wyciągnęłaś telefon.
A właśnie - telefon. On był z nami wszędzie, nasz cichy obserwator, nasza kamera rejestrująca nasz cały dzień. Bardzo dyskretnie ustawiałaś go w różnych częściach domu i na początku nie wiedziałam po co. Potem braliśmy go też na spacery.
--->C.d na grafice.
#higienacyfrowa #dzieciwsieci #internetdzieci
Mój mąż jest dziś na paznokciach. Ja wolę w tym czasie skoczyć na basen, nawet go namawiałam, żeby pojechał ze mną, ale powiedział, że on zamiast pływać woli dobrze wyglądać. To już kolejna taka sytuacja, że mamy robić coś razem, ale on wybiera „inwestycje w siebie i swój dobry nastrój”.
Na basenie rzeczywiście paznokcie mogą się mu zniszczyć. Nie po to płacimy co dwa tygodnie 200 zł ze wspólnego budżetu za jego paznokcie, żeby woda i basenowy chlor pochłonęły nasze pieniądze.
W sobotę mieliśmy iść na spacer, a on powiedział, że ma pileates na reformerach (cokolwiek to jest), chyba jakaś nowa moda z instagrama. Czy słyszeliście o jakiejś kobiecie, która zaczęła ćwiczyć pilates na reformerach? No właśnie. Z jakiego powodu robią to sami faceci. Ale ja nie narzekam, w końcu ruch to zdrowie.
On dużo siedzi na insta i scrolluje, a potem mówi: wpadłem na super pomysł! Muszę iść do sephory. (Na pewno to jego pomysł i to absolutnie nie ma nic wspólnego z tym, że widział 10 haul zakupowy tego przystojnego influencera, który tworzy materiały pt. spędź ze mną dzień). Jasne.
Czasem dużo wydaje na ubrania i spędza dużo czasu w łazience, ale faceci tak mają. Poz tym cieszę się, że on chce mi się podobać.
Dobrze, że nie muszę robić tych wszystkich pielęgnacyjnych rytuałów co on - dzięki temu mam czas na granie, czytanie, oglądanie filmów, zajawki sportowe i czas z naszym synem.
Nie wiem jak on to robi, ale kiedy gdzieś wychodzimy to specjalnie wstaje 2 godziny wcześniej i zaczyna się szykować. Ja wolę dłużej pospać, w końcu sen to zdrowie. A on twierdzi, że woli robić włosy, paznokcie i chyba nawet nakłada pod oczy jakiś korektor. Bez tego nie wychodzi z domu, bo chce być zadbanym mężczyzną. Cokolwiek to znaczy.
Ja tam się nie znam, jestem kobietą, więc prysznic raz dziennie wystarczy. Trochę szkoda mi kasy na kosmetyki, kiedy mogę te pieniądze wydać na rozrywkę lub wakacje.
Wczoraj powiedział, że znowu w tym tygodniu mam spędzać z synem całe popołudnia sama, bo w poniedziałek... cd. na grafice.
#womeninmalesfields
Czego oni wszyscy chcą od tej Ewy? Pomyślałam sobie, kiedy obejrzałam kątem oka jej głośne video i już miałam napisać kilka słów w jej obronie o tym, że kobieta ma piękne ciało i motywuje do wstania z kanapy, więc co w tym złego. Dodatkowo - ona nigdzie nie napisała, że ciało ma być szczupłe. Brawa dla tej pani! Spoko – dla Ewy możesz być nawet gruba - ale uwaga. Jest jedno małe, malutkie ale. Niestety mam dla nas złą wiadomość.
Może i możesz być gruba, ale jeśli nie jesteś jędrna, to… słabo. To pochłonęło cię lenistwo i staczasz się w odchłań. I wtedy pomyślałam - naprawdę?
Potem jeszcze raz uważnie obejrzałam jej reelsa i najpierw pomyślałam z automatu: chciałabym mieć tak jędrne ciało jak Ewa i z jakiegoś powodu/lub powodów tego nie mam. Ale kiedy sięgnęłam głębiej, to się okazało, że moje ciało, które jest mniej jędrne niż ciała fitness freaków (delikatnie mówiąc), to jest mój wybór. I że wybieram zamiast siłowni inne rzeczy i to skupienie na jędrności gdzieś mi umyka. Może niesłusznie? No właśnie nie. To jest mój świadomy wybór i świadome dysponowanie dostępnym czasem.
To, że dla tej sportsmenki jędrne ciało to nadrzędna wartość, to jej wybór i ma do tego prawo. Ale to wcale nie musi oznaczać, że to jedyny słuszny pogląd na świat i że ma na NAS manifestować SWOJE marzenia o świecie pełnym jędrnych ludzi. A jeszcze wykorzystywanie do takiego przekazu fajnej piosenki Wieniawy, która właśnie śpiewa o nieidealnym ciele, to już cios poniżej pasa.
Pomyślałam, że ten reels Ewy o jędrności i lenistwie nie za bardzo jej wyszedł, ale przecież jesteśmy na IG - tutaj kontrowersja klika się najlepiej i może to taki pr-owy myk. A potem przeczytałam opis do video i “Manifest” i tutaj to dopiero przecierałam oczy ze zdumienia.
Mam taką propozycję, prosto od siebie, która jest odpowiedzią na “mani-fest” Ewy.
Cel? Mózg, empatia i myślenie. Zdrowe ciało nie musi być idealne i w rozmiarze 34 lub 36. ---> c.d. w komentarzu
Gdzie byłam jak mnie (tu) nie było? Na pierwszym, drugim i trzecim etacie. Na wakacjach. Napisałabym, że przed ołtarzem, ale po co kłamać. Z książkami w ręku, z przemyśleniami w głowie i w sercu.
Dałam sobie ten czas, żeby zniknąć i trudno było mi się z tego tłumaczyć (ale o tym napiszę kiedy indziej). Nawiasem mówiąc, nie zawsze było super.
Powiem Wam, że fajnie tu wrócić ze świadomością, że nie muszę trzymać się swojej niszy czy tworzyć tzn. "contentu" o zdrowiu. Mogę po prostu wrócić z myślą o zwykłym pisaniu.
Pisaniu bez celu, ładu i składu, pisaniu bez planu, pisaniu eksperymentalnym, pisaniu dla zabawy, pisaniu moim.
W ogóle dziękuję, że ktoś tu jeszcze został po takim czasie nieobecności.
Raczej nie zobaczycie u mnie najnowszych trendów związanych ze zdrowym odżywianiem, prędzej napiszę o moim chaotycznym poranku, kiedy próbowałam wziąć wszystkie niezbędne suplementy i wymyślić coś na śniadanie.
Mogłabym oczywiście porzucić to miejsc na zawsze, co nie ukrywam, było kuszące, szczególnie kiedy odkryłam miejsca bardziej fascynujące. Na przykład substacka.
A właśnie - po tym jak usunęłam z telefonu linkedina i zainstalowałam substacka, może życie zmieniło się na lepsze. Tam dzieje się magia, jest tak kameralnie, człowiek tylko pisze, czyta i czuje. Tam się chodzi bez makijażu i w dresach. A jak dostanę tam dwa lajki do jednego tekstu to jestem naprawdę zachwycona. Kiedy mój tekst przeczyta 10 osób to cieszę się bardziej niż z 50 osłon na Facebooku. To takie miejsce pełne ciepełka i bezpieczne, gdzie można się odsłonić i osłonić przed całym złem social mediów. I po prostu pisać. Ciekawe doświadczenie po całym tym świecie z instagrama.
No więc ostatnio jeden z moich tekstów zdobył tam aż 4 lajki i jedno udostępnienie (ale takie konkretne). I pomyślałam, że może warto ten tekst wrzucić też tutaj i się z Wami przywitać na nowo.
Spodziewajcie się tu raczej luźnego podejścia do różnych spraw, które są pisane przez człowieka, a nie chatgpt.
Bez hashtagów. Co za ulga.
Super dodatki do owsianki ????????????
1. Nasiona chia
Nasiona chia to doskonały składnik, który świetnie pasuje do owsianek. Kiedyś sądziłam, że trzeba moczyć nasiona chia przez całą noc w wodzie, aby nabrały one żelowej konsystencji. Teraz jednak wiem, że wystarczy wsypać dwie łyżki nasion do szklanki wypełnionej do połowy wodą, poczekać 10 minut i pudding z chia gotowy!
2. Kakao
Uwielbiam czekoladę, więc kiedy chcę stworzyć śniadanie o smaku czekoladowym, to po prostu dodaję 1 łyżkę ciemnego kakao do owsianki. Ważne, aby kakao było naturalne i nie zawierało w sobie cukru.
3. Herbata Matcha
Zielona herbata matcha pełna przeciwutleniaczy. Matcha ma piękny kolor i bardzo lubię jej delikatny smak.
4. Kurkuma
Tę pomarańczową przyprawę również warto dodawać do owsianek.
5. Siemię lniane
Te zdrowe nasiona pełne kwasów omega-3! Najlepiej zamiast gotować je razem z płatkami dodać świeżo zmielone siemię lniane na gotową owsiankę.
6. Cynamon
Cynamon to świetna przyprawa, które najbardziej pasuje do owsianek z jabłkiem lub z bananami - uwielbiam mielony cynamon cejloński!
#owsianka #zdroweodżywianie #pysznieizdrowo #bezcukru #herbatamatcha #cynamon
Prosty sposób na omega-3 w diecie:
1. Kupujesz siemię lniane.
2. Wsypujesz trochę do kieliszka.
3. Zalewasz wodą.
4. Czekasz.
5. Popijasz w ciągu dnia i udajesz, że to prosseco ????
Ps. Najlepiej pić małymi łykami i rozgryzać je????
Więcej o omega-3 tutaj: https://agataberry.pl/siemie-lniane-i-olej-lniany/
#siemielniane #codziennie #nazdrowie #zdrowie #zdrowystylzycia #bezalkoholu #euforia